Piłka nożna
Goczałkowicki beniaminek
Obok walorów stricte sportowych w przyszłej rywalizacji Rekordu z LKS-em, jest jeszcze jeden, niekoniecznie piłkarski…
***
Ale o tym przymiocie ostatniego z beniaminków III ligi, gr. 3, nieco później. Goczałkowiczanie w wiadomych, pandemicznych okolicznościach wygrali batalię w grupie drugiej, IV ligi śląskiej już po 15-stu kolejkach. Nie był to jakiś przygniatający konkurencję triumf, gdyż na LKS mocno naciskały m.in. ekipy GKS-u II Tychy, Unii Książenice, czy wodzisławskiej Odry. Niemniej dwupunktowa przewaga nad tyszanami uprawniła podopiecznych grającego trenera – Damiana Barona, do udział w barażu o awans. Dwa tygodnie temu, na obiekcie Polonii Łaziska Górne, doszło do konfrontacji mistrzów obu grup IV ligi na Śląsku. Po emocjonującym, 120-stominutowym (z dogrywką) spotkaniu, przy paskudnej, wietrzno-deszczowej pogodzie, 2:0 zwyciężyli goczałkowiczanie. O awansie przesądziły dwa trafienia Piotra Ćwielonga. I właśnie popularny „Pepe” oraz Łukasza Hanzel są sztandarowymi postaciami aktualnego składu beniaminka, obaj mają na koncie blisko 300 występów na ekstraklasowych boiskach. Doświadczeniem nie ustępują legitymujący się w przeszłości licznymi meczami w I i II lidze – Damian Furczyk, Kamil Łączek, czy doskonale znany z wieloletniej gry przy Startowej 13 – Dawid Ogrocki (na górnym zdjęciu). Niezłe rozeznanie w III-ligowych realiach, m.in. za sprawą ponad trzech lat spędzonych w bialskiej Stali, ma rzeczony szkoleniowiec – D. Baron.
***
Promocja na wyższy szczebel jest ukoronowaniem trzech sezonów LKS-u Goczałkowice-Zdrój, ale przede wszystkim najlepszym z możliwych sposobów na uświetnienie jubileuszu klubu założonego w 1960 roku. O samym klubie-jubilacie głośno jest w środowisku piłkarskim już od dawna, a to za sprawą najsłynniejszego wychowanka – Łukasza Piszczka. Ambasador, patron, opiekun, dobry duch, sponsor, mentor, inwestor, wizjoner? Każde z tych określeń wobec 66-krotnego reprezentanta Polski, w kontekście macierzystego klubu, jest uprawnione, każde pasuje. Sam 35-latek już dawno zapowiedział, iż chce zakończyć swoją piękną piłkarską karierę właśnie w rodzimych Goczałkowicach-Zdroju, w klubie w którym stawiał pierwsze, piłkarskie kroki, gdzie od lat lokuje nie tylko swoje serdeczne uczucia. To głównie dzięki Ł. Piszczkowi obiekt LKS-u w niedługim czasie zmienił się nie do poznania. Zawodnik Borusii Dortmund ma nieustanną pieczę nad zespołem, o czym przekonaliśmy się np. podczas ubiegłorocznego, letniego sparingu Rekordu z LKS-em w Cygańskim Lesie, w trakcie którego instruował zawodników z ławki trenerskiej. Już wówczas mieliśmy wrażenie, życie pokazało – nieomylne, że gościmy team nowego trzecioligowca. Czy beniaminek jest gotowy do podjęcia nowych wyzwań? – Skład mamy ustabilizowany – powiedział katowickiemu „Sportowi” Kazimierz Piszczek, wiceprezes klubu. - Będziemy szukać jedynie młodzieżowców. III liga to już wysoki poziom, w meczach z zespołami rezerw możemy mieć naprzeciw siebie nawet zawodników schodzących z ekstraklasy. Postaramy się zaprezentować jak najlepiej, ale na zawodowstwo u nas na pewno się nie nastawiamy – zapowiada działacz, prywatnie ojciec Łukasza, dodając też, że klub nie przewiduje zmiany na stanowisku trenera.
***
Na koniec miało być o pozasportowym walorze awansu zespołu z Goczałkowic-Zdroju, z bielskiej perspektywy. Otóż od czasu wycofania się z trzecioligowej rywalizacji drużyny BKS-u Stal, eskapada do uzdrowiska będzie dla „rekordzistów” najkrótszą w całym sezonie. Biało-zieloni będą mieć do przejechania raptem 17 kilometrów. Cóż to jest wobec liczącego nieco ponad tysiąc kilometrów (w obie strony) wojażu do Gorzowa Wielkopolskiego…
TP/foto: Dorota Dusik (slzpn.pl)