SMS
Wielki szlem Rekordu
Lepiej sezonu 2019/2020 w krajowym, młodzieżowym futsalu „rekordziści” spuentować nie mogli.
8 grudnia ubiegłego roku, triumfując w Młodzieżowych MP 18-latek w Chocianowie, biało-zielone otworzyły złotą klamrę, którą optymalnie i w równie efektowny sposób spięli w miniony weekend w stolicy, ich biało-zieloni rówieśnicy. Tylko dla formalności przypomnijmy, iż „po drodze” na najwyższym stopniu podium futsalowych, młodzieżowych mistrzostw kraju stawały ekipy Rekordu do lat 20-stu, 14-latkowie oraz U-16. Pięć tytułów mistrzowskich w jednym sezonie? Chciałoby się skwitować – to się nie dzieje! A jednak, bezprecedensowy rezultat udziałem zawodniczek, szkoleniowców, fizjoterapeutów, działaczy ze Startowej 13 jest faktem. Sezon 2019/2020 pozostanie na zawsze w klubowych annałach. Czy jest możliwe, aby to kiedykolwiek powtórzyć, lub choćby się zbliżyć? Nad tym będziemy się zastanawiać kiedy indziej, albo też pozostawimy te rozważania krajowej konkurencji.
Na razie cieszymy się i wracamy do weekendowych wydarzeń w warszawskiej hali przy Banacha. Tych najważniejszych niestety nie mógł w całości oglądać prezes klubu – Janusz Szymura. – Wpierw chciałbym wyrazić radość ze zdobycia tzw. wielkiego szlema w futsalowych mistrzostwach młodzieży – mówi o piątym złocie w sezonie sternik Rekordu. - Natomiast co do samego turnieju w Warszawie, nie sposób nie przecenić grupowej porażki z Red Dragons Pniewy. Sama przegrana nie miała w kontekście całego turnieju większego znaczenia, natomiast „zimny prysznic” rzeczywiście podziałał na zespół mobilizująco. Jeszcze po ćwierćfinałowym meczu, gdy z prowadzenia 6:0 rywale zredukowali straty do stanu 6:3, można było mieć pewne obawy, ale w dalszych spotkaniach…. Od razu zaznaczę, że widziałem dotychczas chyba wszystkie finały w historii z udziałem drużyn Rekordu „na żywo”, z perspektywy trybun lub przed monitorem. Tym razem jednak obejrzałem „w realu” tylko pierwszą połowę meczu z Hurtapem Łęczyca, drugiej – już nie. Wcześniej zaplanowane, miłe obowiązki rodzinne sprawiły, iż w jej trakcie byłem już w naszym bielskim Teatrze Lalek „Banialuka”. Możliwości podglądu wydarzeń w Warszawie nie miałem, co nie ukrywam było dla nie trudne do zniesienia. Na deskach teatru spektakl według baśni Andersena „Księżniczka na ziarnku grochu”, a prezes Rekordu… siedzący niczym na rozżarzonych węglach. (śmiech) Można powiedzieć, że przechodziłem osobliwe męki i cierpienia, póki nie nadeszły pierwsze sms-y od Artura Popławskiego i Dariusza Ruckiego – przy okazji podziękowania dla obu – z pomyślnymi wieściami i gratulacjami. Po powrocie do domu nie omieszkałem obejrzeć mecz z „odtworzenia”. To było zasłużone zwycięstwo, nagroda za konsekwentną grę.
Po raz „enty” biało-zielonych prowadził w finałach młodzieżowego czempionatu nasz włoski „allenatore”, któremu zanim pozwoliliśmy rozwinąć myśl o podsumowania mistrzostw, postawiliśmy takie oto pytanie - co było trudniejsze do przezwyciężenia – turniejowa konkurencja czy presja? - Najtrudniejsze było opanować głowy chłopaków – bez ogródek zabrzmiała riposta Andrei Bucciola. - Tego, że mają umiejętności techniczno-taktyczne, dowiedli w niedzielę, w finałach. Najgorzej było właśnie z ich psychiką. Bywały momenty, że czuli się zbyt pewni siebie, że mogą pozwolić sobie na boisku na wszystko, wyłączali się, grali indywidualnie. Najkrócej mówiąc – nie chcieli się dać przekonać, że tylko grając zespołowo mogą osiągnąć sukces. Ale przyszła niedziela i wreszcie zrozumieli. Dzięki temu mogłem świętować swój osobisty sukces, czyli jedenasty tytuł zdobyty z „rekordzistami” w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski, w tym sezonie szczególnie cenny, bo pierwszy z 18-latkami. Pierwszy raz uczestniczyłem w mistrzostwach w tej kategorii i od razu złoto! W ogóle, od czterech lat z finałów zawsze wracam ze złotym medalem, co jest dla mnie powodem do dużej satysfakcji. Wielka radość dla mnie, że tym zwycięstwem skompletowaliśmy – jak w tenisie – „wielkiego szlema” dla Rekordu. Cieszy mnie również to, że poziom rozgrywek U-18 pomału rośnie oraz fakt, że w czołowej czwórce zameldowały się trzy ekipy klubów z Futsal Ekstraklasy, obok nas były to zespoły z Jelcza-Laskowic i Pniew. Może dla pozostałych będzie to dobra motywacja do tego, aby powalczyć o coś więcej w tej kategorii, a nie tylko zaznaczyć swój udział w eliminacjach… A wracając do naszego teamu – gratulacje dla wszystkich chłopaków, dla mojego sztabu i kibiców, którzy towarzyszyli nam w Warszawie – kończy A. Bucciol.
- Gdybyśmy tego mistrzostwa nie zdobyli, byłoby wielkie rozczarowanie, zwłaszcza że personalia były po naszej stronie, to był nasz atut – już „na chłodno” do warszawskiego triumfu odniósł się Marcin Kozina, z ośmioma golami najlepszy snajper Mistrzostw. Skądinąd, to nie pierwszy taki tytuł „rekordzisty” w kilkuletniej przygodzie z futsalem. – Pierwszy zdobyłem w 2016 roku, na mistrzostwach U-14, u nas w Bielsku-Białej, dawne dzieje… Natomiast w tegorocznych finałach po prostu dobrze mi się grało. Trenerzy trafili z przestawieniem mnie w trakcie turnieju, ze zmianą pozycji z pivota na prawą stroną boiska. Miałem więcej luzu i sporo możliwości gry „jeden na jeden”. Pewnie dlatego łatwiej było dojść do strzeleckich pozycji i zdobywać gole. W niedzielę, już po zmianie pozycji, strzeliłem cztery bramki, czyli połowę turniejowego dorobku – zaznacza M. Kozina.
Dla kapitana mistrzowskiej drużyny – Michała Gronia, to czwarty tytuł mistrzowski w dorobku. – Wcześniej zdobyłem dwa złota z ekipą do lat 20-stu i jeden w kategorii U-16 – wylicza „rekordzista” obwołany MVP turnieju. – To akurat było dla mnie pozytywne zaskoczenie. Coś tam chłopaki „przebąkiwali”, że może mnie spotkać takie wyróżnienie, w co nie za bardzo wierzyłem. Dlatego radość jest podwójna, z mistrzostwa i z indywidualnej nagrody, która niewątpliwie jest zasługą całej drużyny, której przy okazji dziękuję za obdarzenie mnie zaufaniem i kapitańską opaską już kilka lat temu. A sam turniej? Zgadzam się z oceną, że graliśmy nierówno. Okazało się, że przydał nam „kubeł zimnej wody” w meczu z Pniewami. Wcześniejsze przeszkody wzięliśmy dość łatwo, a z „Dragonsami” chyba poczuliśmy się zbyt pewni siebie, co skończyło się porażką. Zapewne dzięki temu potraktowaliśmy w niedzielę rywali całkiem inaczej, z lepszym nastawieniem mentalnym. No i wreszcie byliśmy skuteczni pod bramką przeciwników – podkreśla kapitan mistrzów Polski do lat 18-stu.
Na kilka długich miesięcy w Cygańskim Lesie bierzemy rozbrat z futsalem w jego młodzieżowej „wersji”, choć do spektakularnych zdarzeń z sezonu 2019/2020 wracać zapewne będziemy jeszcze niejednokrotnie. Wracać będziemy tym chętniej, gdyż działy się rzeczy bez precedensu.
TP/foto: facebook.com/finalmmpfutsalu18 oraz PM
Rekord U-18 Bielsko-Biała
Bramkarze: Kacper Burzej, Jakub Szumera
Gracze z pola: Zachariasz Mucha, Szymon Wróblewski, Bartosz Kowalczyk, Piotr Wyroba, Mateusz Flaka, Mateusz Antczak, Michał Groń, Bartosz Guzdek, Patryk Pietyra, Dawid Jampich, Marcin Kozina, Dawid Olszowski
Andrea Bucciol (trener), Bartosz Woźniak (II trener/kierownik drużyny), Jacek Mojżesz (fizjoterapeuta)
Echa medialne: