Drużyna kobiet

Drużyna kobiet | 10-04-20

To nie była inicjatywa prezesa!

Za sternikiem Rekordu - Januszem Szymurą, czytamy o początkach kobiecej piłki w naszym klubie, ale i perspektywach jej rozwoju.

 

Prezesie, bywa Pan z małżonką niemal na każdym z ligowych spotkań żeńskich drużyn Rekordu. To ani powinność, ani obowiązek, ani przypadek – prawda? 

- Wszystkie spotkania nie sposób zobaczyć ze względu na inne wydarzenia sportowe czy też obowiązki zawodowe. Jak tylko jednak to możliwe zaglądam na mecze i kibicuję . Nie ukrywam też, że często inicjatorką pobytu na stadionie, czy też na meczu halowym kobiet, jest moja żona – Bożena.

Jak zapamiętał prezes początki kobiecej piłki w Cygańskim Lesie? Komu przypisać pomysł, inicjatywę?  

- Inicjatywa bezwzględnie nie była moją zasługą. Na jednym z corocznych, statutowych zebrań Beskidzkiego Towarzystwa Sportowego Rekord pomysł utworzenia drużyny kobiecej podniosła moja żona. Nie byłem zaskoczony, gdyż wcześniej dyskutowaliśmy o tym w domu. Większość zebranych wówczas osób w naszej sali klubowej była jednak zaskoczona, a nie niektórzy podeszli do pomysłu ze sporą rezerwą.  Gdy zapalone zostało „zielone światło” do tworzenia żeńskiej drużyny do akcji wkroczyła córka Barbara, rozwieszając we wszystkich bielskich szkołach (oczywiście za zgodą dyrekcji tych placówek) plakaty zapraszające dziewczyny do nowej sekcji w klubie.

Na początku miała to być raczej forma rekreacji-zabawy, niż stricte sportowej rywalizacji – prawda czy fałsz?

- Fałsz! Jesteśmy klubem sportowym, a nie towarzystwem rekreacyjnym. Sport to naturalnie rywalizacja z innymi, więc na początku, nie bez sporych kłopotów musiały nasze dziewczyny zmierzyć się z rywalkami na boisku.

Chyba nie będzie przesadnym stwierdzenie, że ta część Rekordu, czyli kobiecy futbol i futsal, rozwinęła się w klubie najbardziej dynamicznie?

- Piłka nożna kobiet to obecnie najszybciej rozwijająca się dyscyplina wśród sportów zespołowych na świecie. Nie inaczej jest też w naszym klubie. Muszę przypomnieć, że były takie mecze, w których zaczynaliśmy spotkania w składzie ośmiu lub dziewięciu zawodniczek. Były też obawy, że cały projekt upadnie. Warto było jednak być wytrwałym i dać szansę dziewczynom i ich trenerom.

Bijemy brawa dziewczynom, jednak przez ostatnie lata zarówno w piłce nożnej jak i w futsalu w męskim wydaniu, uczyniliśmy nie mniejszy progres. Przypomnę, że dwie dekady temu startowaliśmy w seniorskiej piłce nożnej od samego dołu, czyli od klasy C, a w futsalu z kolei zanim zostaliśmy mistrzami Polski i regularnymi uczestnikami Ligi Mistrzów, graliśmy dekadę temu na zapleczu ekstraklasy, bez znaczących wyników. Gdy do tego dodamy sukcesy naszej chłopięcej młodzieży, która w obecnym sezonie zdobyła tytuły mistrzów Polski w futsalu, we wszystkich możliwych kategoriach wiekowych, to można powiedzieć, że …. nie ustępują dziewczynom.

W kolejnych dniach i odcinkach o pracy z żeńskimi zespołami Rekordu opowiedzą, dzieląc się wspomnieniami, czy refleksami szkoleniowcy biało-zielonych.

TP/foto: PM i JZ