Futsal
Gatta Zduńska Wola – Rekord B-B 1:1 (0:0)
Goli mało, emocji sporo.
Gatta Zduńska Wola – Rekord Bielsko-Biała 1:1 (0:0)
1:0 Krawczyk (35. min.)
1:1 Bondar (38. min.)
Rekord: Nawrat – Popławski, Kubik, Budniak, Biel, Janovsky, Bondar, Alex Viana, Korpela, Surmiak, Marek, Gasior, Iwanek, Burzej
Nie zawsze jest niedziela, chciałoby się powiedzieć, mając w pamięci ilość strzelonych przez „rekordzistów” bramek w ubiegłym tygodniu i świeżo przed oczyma uporczywą walkę w sobotnim spotkaniu o to, by zdobyć chociaż jedną. Oczywiście, że zarówno klasa rywala, jak i sposób jego gry daleko odmienny od tego sprzed siedmiu dni, ale rozpiętość, przyznać trzeba, wyjątkowo duża.
Mówili przed tym spotkaniem przedstawiciele Gatty Active o tym, że mają pomysł na ten mecz i chyba tak rzeczywiście było. Niespecjalnie szarpali się w ofensywie, nie atakowali frontalnie, za to uważnie w destrukcji ze szczególnym uwzględnieniem skoncentrowanego Dariusza Słowińskiego. Tzw. optyczna jak i ta czysto statystyczna przewaga przez całe spotkanie należała co prawda do przyjezdnych, lecz jeżeli spojrzymy na poziom zagrożenia pod obiema bramkami, to okaże się iż końcowy rezultat chyba najbardziej oddaje to co działo się w Zduńskiej Woli. W pierwszej części gry najdogodniejszej sytuacji dla biało-zielonych nie wykorzystał na dziesięć sekund przed przerwą Artur Popławski po idealnej piłce od Oleksandra Bondara. W innych czasami brakowało niewiele lub dokonywane przez naszych graczy wybory, nie były takie jak należało – Łukasz Biel zwlekał zbyt długo i został zablokowany, Jani Korpela „uparł” się, by piłkę odgrywać, zamiast strzelać z trzech metrów. Więc chociaż licznie zgromadzeni kibice na pewno się nie nudzili, to bramek nie zobaczyli.
Druga część gry zaczęła się dla nas optymistycznym akcentem; po akcji Michała Kubika w słupek bramki miejscowych trafił Michał Marek. A potem? Dokładnie jak w pierwszej połowie – działo się sporo, ale obaj bramkarze na „zero”. Tak było aż do 35 minuty, w której to Daniel Krawczyk poradził sobie z O. Bondarem, tym razem zabrakło asekuracji, więc snajper miejscowych umieścił piłkę w „okienku” bramki Bartłomieja Nawrata. Decyzja Andrzeja Szłapy to „lotny” bramkarz w osobie Pawła Budniaka. Sposób rozgrywania piłki z jego udziałem trudno dzisiaj było nazwać „książkowym”, ale najważniejsze, że okazał się skuteczny – płaskim strzałem z 11-stu metrów, O. Bondar znalazł w końcu sposób na doświadczonego golkipera Gatty.
I to by było na tyle, jeżeli chodzi o zdobycze bramkowe w tym spotkaniu, po emocjonującym meczu sprawiedliwy podział punktów.
Z czołowych drużyn ekstraklasy, największym wygranym 18-tej kolejki niewątpliwie jest Constract Lubawa, który jako jedyny z sześciu pierwszych zespołów w tabeli, zainkasował komplet punktów. Wobec innych rezultatów, w tym także remisu w Zduńskiej Woli to właśnie lubawianie zostali nowym wiceliderem.
MH/foto: PM