Futsalowcy już wiedzą, piłkarki i futboliści wciąż czekają na wiążące decyzje.
Od ubiegłego piątku, po oświadczeniu Futsal Ekstraklasy, swój status na najbliższe dni, czy tygodnie poznali gracze lidera rozgrywek halowych. Najkrócej i kolokwialnie rzecz ujmując – wiedzą na czym stoją. Pozostaje tylko czekać na akceptację przedstawionych rekomendacji przez związkową centralę lub też inne propozycje ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej. Natomiast trzecioligowcy oraz gracze niższych lig czekają na wypracowanie konsensusu przez prezesów związków wojewódzkich. Tu datą graniczną jest 11 maja br. Uzbrojeni w cierpliwość czekamy na decyzje, które – to już wiadomo ze stuprocentową pewnością – wszystkich nie zadowolą. Co gorsza, na światło dowolnie wybranego koloru czeka cały świat kobiecej piłki. Patrząc przez ten pryzmat futsalowcy znaleźli się – jakby to dziwnie lub wręcz głupio nie zabrzmiało – w niemal komfortowej sytuacji.
- Niemniej jak każdy – chcieliśmy grać! – dobitnie podkreśla Andrzej Szłapa, trener futsalowych mistrzów kraju. - Ale też wszyscy wiemy jaka jest sytuacja, dlatego ustalone sugestie, rekomendacje uważam za „złoty środek”. Oczywiście nie wszyscy są z tego zadowoleni, ale to też było już wcześniej do przewidzenia. Po prostu – innego wyjścia nie było. Pozostaje nam tylko czekać na wiążące postanowienia ze strony PZPN-u. Niezależnie od decyzji związkowej centrali ustaliliśmy wewnątrz klubu i zespołu, że zawodnicy przejdą teraz okres czterotygodniowego roztrenowania. Natomiast dalsze kroki podejmiemy pod koniec maja, biorąc pod uwagę sytuację pandemiczną w kraju i ewentualne możliwości trenowania w mniejszych lub większych grupach – zakłada szkoleniowiec „rekordzistów”.
W stanie niepewności pozostają biało-zieloni futboliści. Od wielu tygodni pracując indywidualnie są „pod parą” i… czekają. – Pracujemy dalej i czekamy na najbliższy poniedziałek, żeby móc popracować w szerszym gronie – mówi Dariusz Mrózek, który jednak nie traci optymizmu. - Cały czas liczę na to, że jednak zagramy. Jeśli nie całą rundę rewanżową, to przynajmniej kilka spotkań np. po podziale na grupy – mistrzowską i spadkową. Taka propozycja funkcjonuje w przestrzeni już od jakiegoś czasu. Ale gdyby i to okazało się nierealne, wtedy chcielibyśmy poznać chociaż termin startu nowego sezonu. Chcielibyśmy zaplanować przygotowania, podjąć jakieś działania kadrowe. Wbrew opiniom trzecia liga to wcale nie taka „zabawa”, jak się niektórym wydaje – z przekąsem konkluduje trener biało-zielonych trzecioligowców.
Bezsprzecznie w najtrudniejszym położeniu znalazły się damskie zespoły. W Ekstralidze rozegrano niepełną, pierwszą kolejkę rewanżów. W I lidze wiosenna kampania nie ruszyła w ogóle i – o czym pewnie niewielu już pamięta – niedokończone zostały ligowo-pucharowe zmagania w futsalu! Porównanie do „węzła gordyjskiego” byłoby pewnie przesadne, ale twardy orzech do zgryzienia – tak, to ma zastosowanie. W tej określonej sytuacji trudno snuć jakieś dalekosiężne plany, co jasno wynika z wypowiedzi trenera I-ligowych „rekordzistek”, Marcina Trzebuniaka – Od poniedziałku ruszamy! Na razie będziemy się spotykać dwa razy w tygodniu, w mniejszych grupach i w oparciu o miejscowe dziewczęta. A co do ligi? Nie zakładam, abyśmy mieli wrócić do gry jeszcze w tym sezonie, tym bardziej, że nie zaczęliśmy nawet rundy wiosennej. Wiem, że gros zespołów będzie mieć problemy natury organizacyjnej. Te trenujące na obiektach miejskich po prostu na nie wejdą, gdyż nadal objęte są zakazem użytkowania. Na razie jest mnóstwo pytań bez odpowiedzi, w kontekście rozstrzygnięć bieżącego sezonu – tytułów, spadków, awansów itd. Nas to akurat nie dotyczy, my – jeśli się nic nie zmieni – zajmiemy drugie miejsce, które jest nam chyba „przypisane” już od lat. (śmiech) Natomiast na wszystkie pozostałe kwestie związane ze szkoleniem będziemy reagować na bieżąco.
I właśnie ostatnie słowa trenera naszych pań wydają się być kluczowe w kontekście najbliższej, piłkarskiej przyszłości.
TP/foto: MŁ