SMS

SMS | 25-01-20

Katalońska przygoda

Część biało-zielonych miała niezapomniane ferie, pracowite i spędzone w… pięknym zakątku Hiszpanii.

Z przymrużeniem oka rzecz ujmując, prekursorami eskapad w tym kierunku byli dwa lata temu futsalowi mistrzowie Polski. Wpierw „rekordziści” zaliczyli w sierpniu 2018 roku kilkudniowe zgrupowanie w Barcelonie, aby trzy miesiące później udać w to samo miejsce w pełni „służbowo”, jako pełnoprawni uczestnicy turnieju Elite Round UEFA Futsal Champions League. Nie mamy nic przeciwko temu, aby młodzież Rekordu (choćby jeden „rodzynek”), która wróciła z Katalonii przed kilku dniami, w nieco dłuższej perspektywie wróciła w tam w identycznym celu. Kto zabroni marzyć? Tymczasem jednak wróćmy do rzeczywistości, głos mają opisujący pobyt na Półwyspie Iberyjskim trenerzy młodych graczy Rekordu.

Na pomysł wyjazdu na zimowy obóz do Barcelony wpadłem... w drodze powrotnej z obozu letniego z Gorlic. Spędziliśmy tydzień w katalońskiej miejscowości Lloret do Mar, korzystaliśmy natomiast dwa razy dziennie z obiektu pod Gironą, gdzie znajdował się kompleks składający się z 14 pełnowymiarowych, trawiastych boisk. Były dni, podczas których trenowaliśmy cztery razy dziennie. Przed śniadaniami, podczas porannych rozruchów pracowaliśmy nad wytrzymałością tlenową, wieczorami na plaży bądź miejscowym deptaku nad czuciem piłki. Podczas zajęć o charakterze stricte piłkarskich skupialiśmy się na trzech kompleksowych obszarach – wydarzeniach boiskowych zachodzących w strefie: niskiej, średniej i wysokiej. Rozegraliśmy w Hiszpanii jeden sparing – z kadrą podokręgu Sosnowiec. Rozruch oraz zajęciach wieczorne miały charakter „otwarty”, uczestniczyli w nich ci, którzy uznali, że warto robić coś więcej niż rówieśnicy. Aspekty piłkarskie to jedna strona „katalońskiego” medalu. Drugą stanowiły atrakcje o charakterze sportowo-turystycznym. Odwiedziliśmy dwa razy Barcelonę, z trybun Camp Nou śledziliśmy poczynania Leo Messiego i spółki w ligowym starciu z Granadą, zobaczyliśmy w akcji wychowanków słynnej La Masii podczas wizyty na terenie akademii. Podczas dwóch ostatnich dni nie sprzyjała nam aura, mocno podało i było wietrznie, ale obóz w okolicach Barcelony zaliczam do udanych – podsumowuje pobyt w Katalonii Krzysztof Biłka, trener rocznika 2006, zarazem kierownik zgrupowania. – Odwiedziliśmy kilka magicznych miejsc, zobaczyliśmy w akcji zespoły prezentujące „magiczny” futbol. Myślę, że każdy z uczestników otrzymał mniejszą lub większą dawkę inspiracji i motywacji do codziennej pracy. Dziękuję za pomoc i współpracę kadrze trenerskiej, czyli Emilowi Koścowi, Marcinowi Kasperkowi i Danielowi Kubaczce oraz osobom zaangażowanym w organizację obozu – klubowym koordynatorom: Bogdanowi Matlochowi i Jarosławowi Krzystolikowi oraz pani dyrektor Krystynie Kocoł – dodaje inicjator wyjazdu.

Ze szkoleniowego punktu widzenia spojrzał na wyprawę kolejny z trenerów, Emil Kosiec: - Mieliśmy możliwość trenowania dwa razy dziennie. Zgodnie z wcześniej ustalonym planem chłopcy brali udział w prawie dwugodzinnych sesjach. Dzięki temu mogliśmy spokojnie popracować nad kolejnymi konceptami dotyczącymi  działań indywidualnych, grupowych i zespołowych. A wszystko w oparciu o pedagogikę nielinearną, gdyż cały czas zależy nam na piłkarzach przede wszystkim myślących nad działaniami boiskowymi, rozumiejących przebieg gry wraz ze zmieniającą się dynamiką.

Obóz to także doskonały materiał w postaci obserwacji podopiecznych. Zachowanie i postawa podczas zajęć, nawyki żywieniowe na stołówce, czy czas wolny spędzany wśród rówieśników, dostarczyły nam kolejnych cennych informacji. Specyfika wieku rozwojowego naszych piłkarzy powoduje także, że jesteśmy „wystawiani” na wiele różnych sytuacji, które są typowe dla tego okresu. A więc to także trening dla nas, wychowawców w pierwszej kolejności, a później trenerów. Mówiąc o treningu mam na myśli kontrolę własnych emocji i zrównoważoną postawę. Zrozumienie wieku wychowanków i etapu rozwojowego jest niezbędne w prawidłowym prowadzeniu zespołu klasowego i sportowego.I na koniec prywata, ten wyjazd to determinacja, organizacja i koordynacja trenera Krzysztofa Biłki. Poziom profesjonalny, Kierowniku - „muchas gracias” – kończy E. Kosiec.

Kolejny ze szkoleniowców Rekordu, Marcin Kasperek także dzieli się z kolei takimi oto refleksjami: - Za nami niesamowita przygoda, która przerosła nasze oczekiwania. Hiszpania przywitała nas piękną pogodą, przyjaznym nastawieniem oraz przede wszystkim bardzo dobrą organizacją. Pierwsze trzy dni zaczęliśmy dość intensywnie. Wyjątkiem był dzień, w którym zwiedzaliśmy Barcelonę, lecz i tam chłopakom „poszło mocno w nogi”. W kolejnych dniach z racji zmęczenia, przeziębień i załamania pogody spuściliśmy nieco z tonu. Podczas turnusu udało rozegrać nam się trzy mecze kontrolne. Pierwszy z nich odbył się z sosnowiecką kadrą w roczniku 2008, w którym ulegliśmy 2:3, po dobrej grze. Kolejny rozegraliśmy z drużyną z Rzeszowa, z rocznikiem 2005 i 2006, gdzie na tle dużo silniejszych fizycznie rywali graliśmy bardzo odpowiedzialnie i odważnie. Mimo porażki 8:9 (mecz graliśmy 4 x 25 minut) spotkanie to sprawiło że wykonaliśmy duży krok do przodu, jako drużyna, i jako jednostki). Ostatni sparing rozegraliśmy z drużyną z Mielca. Tych co odczytują grę przez pryzmat wyniku niestety zawiodę, bo rezultatu… nie pamiętam. Gra jednak toczyła się w trudnych warunkach, gdyż był to pierwszy dzień „wizyty” huraganu „Gloria”. Bardzo dziękuję chłopakom za świetnie wykonaną pracę. Obozy są dla chłopaków ciężkim przeżyciem z wielu względów. Tęsknota za domem, ogólne zmęczenie i zmiana klimatu, to tylko niektóre przeszkody. Oni jednak wszystkie pokonali, a z ich relacji wiem, że im się podobało. Mnie podobało się bardzo.

TP