Futsal

Futsal | 06-04-20

„Misiek” uzbrojony w cierpliwość

 

Dystans dzielący Bielsko-Białą od hiszpańskiej Bureli, to nieco ponad 2700 kilometrów.

Na szczęście jest rozwinięta telefonia oraz Internet, dzięki czemu bez żadnego kłopotu porozmawialiśmy z Michałem Kałużą. Wychowanek Rekordu, bramkarz futsalowej reprezentacji Polski od początku zawieszonego z powodu koronawirusa sezonu przywdziewa barwy beniaminka Primera Division – CD Burela FS. Pominąwszy kwestie sportowe i jakiekolwiek aktualności z boisk, bo tych po prostu od kilku tygodni brak, porozmawialiśmy z Michałem o bieżącej sytuacji, tam – na odległym od Polski krańcu Europy.    

Michał – fundamentalne w tym czasie pytanie: jesteś zdrowy, wszystko w porządku?

- Tak, jestem zdrowy, a teraz to jest najważniejsze, wszystkie inne sprawy schodzą na drugi plan. Sytuacja w Bureli jest dobra i stabilna. Może to zabrzmi dziwnie słuchając i widząc liczby z Hiszpanii, ale na szczęście Galicja znajduje się daleko od największych skupisk wirusa, a sama Burela jest małym miasteczkiem, gdzie większość mieszkańców to „tutejsi” i na szczęście jest mały ruch ludności pomiędzy miastami. Tak, że szczęściem w nieszczęściu, sytuacja wydaje się być pod kontrolą.

W swojej starej, bluesowej pieśni Elżbieta Mielczarek śpiewała: (…) „siedzenie i czekanie to jest naturalny stan”, ale na Boga - nie dla sportowca! Jak Ty radzisz sobie z tą już kilkutygodniową bezczynnością?

- To prawda, sportowcom szczególnie ciężko... Z dnia na dzień odwołano treningi, mecze, wyjazdy, wszystko. To dla nas niemożliwe, szczególnie w marcu! Początki były trudne, ale chyba każdy rozumie powagę sytuacji i trzeba się dostosować. To już będzie prawie miesiąc domowej kwarantanny w Hiszpanii, był czas się przyzwyczaić. (śmiech) Każdy dzień wygląda podobnie. Gotowanie, ćwiczenia zalecane przez klub, seriale lub filmy, nauka języków i rozmowy z rodziną w Polsce przez telefon lub za pośrednictwem kamerki. I tak jakoś leci, ale mam nadzieję, że jak najszybciej się to skończy.

Ile i jakie ćwiczenia sobie aplikujesz, aby utrzymać się w przyzwoitej dla sportowca dyspozycji? Rozumiem, że wszystko odbywa się w jakimś porozumieniu ze sztabem szkoleniowym?

- Tak, codziennie dostajemy z rana zestaw ćwiczeń na dany dzień. Wszystko w warunkach domowych, tak więc niektóre ćwiczenia wymagają inwencji twórczej, ale jednak po kilkunastu dniach zadania się powtarzają i nie można się temu dziwić. Czasami dorzucam jakieś ćwiczenia od siebie, tak że trenuję rano i wieczorem, dla „zabicia czasu”. Spotykamy się również jeden-dwa razy w tygodniu wszyscy razem ze sztabem szkoleniowym przy monitorach i kamerkach, no i trenujemy wspólnie. Jest to zawsze jakaś inna forma, wiadomo w grupie raźniej i trochę śmiechu jest.

Są jakiekolwiek oznaki, symptomy powrotu do ligowego grania w Hiszpanii?

- Niestety na razie nie ma żadnych oznak co dalej z ligowym graniem. Czas ucieka, typowo futsalowa forma również, brak nowych informacji i przede wszystkim poprawy sytuacji w kraju. Jesteśmy uzależnieni po części od La Liga, a wiemy że tam rozchodzi się o miliony euro i kluby takie jak Real Madryt czy FC Barcelona są w stanie grać w czerwcu i lipcu. Jesteśmy również uzależnieni od rządu hiszpańskiego, ponieważ wrócimy do treningów dopiero wtedy, gdy dostaniemy zielone światło, a na to w najbliższych tygodniach się nie zanosi...

Była, a może jest, taka opcja, aby zagranicznych zawodników FS Burela wypuścić do rodzimych krajów?

- Nie było takich rozmów, ponieważ aktualnie jest odgórna kwarantanna domowa, która ma trwać do 11 kwietnia. Na pewno zostanie ona przedłużona, tylko nie wiadomo o ile dni. Jeśli będzie znana data, to być może będą jakieś informacje na temat wznowienia rozgrywek lub ewentualnego powrotu do kraju... Bardzo chciałbym wrócić, ale wiem że wiąże się to z ryzykiem i obecnie pozostaje tylko uzbroić się w cierpliwość.

Czy chociaż aura w Bureli nastraja optymistycznie?

- Tak, zdecydowanie! Z każdym dniem jest coraz cieplej i bardziej słonecznie. Jest to jedna z niewielu optymistycznych rzeczy, ale z drugiej strony coraz trudniej wysiedzieć w mieszkaniu przy takiej pięknej pogodzie...

I na koniec, kontakt z „rekordzistami” utrzymujesz? 

- Tak utrzymuję kontakt prawie z każdym przez Internet. Na zgrupowaniach reprezentacji jestem w pokoju z Bartkiem Nawratem i często rozmawiamy o „futsalowej” szatni Rekordu.  Śledzę również stronę internetową na bieżąco, więc cały czas - mniej więcej - wiem co się dzieje na Startowej.

Dzięki za rozmowę.

- Dzięki.

TP/foto: PM