Futsal

Futsal | 20-03-20

Nasi „stranieri”

Jak radzą sobie w trakcie zawieszenia treningów oraz rozgrywek ligowych nasi, „rekordowi” obcokrajowcy, co dzieje się w ich rodzimych stronach…

Na polskich parkietach gra już od dziesięciu lat z górą, stąd trudno popularnego „Honzę” traktować w kategoriach obcokrajowca, zwłaszcza że od dawna pełni funkcję kapitana drużyny futsalowych mistrzów kraju. Przymusową przerwę od grania i trenowania „rekordzista” spędza w domu, tuż za naszą południową granicą. Jan Janovsky: - Kontakty między ludźmi w Czechach praktycznie ustały. Jest zakaz zgromadzeń i w ogóle szereg ograniczeń. Nie wiem, czy u  nas w Czechach władze nie podeszły najbardziej restrykcyjne ze wszystkich w Europie? Sytuacja jest poważna. Komunikacja funkcjonuje jak w weekendy, osoby starsze mogą dokonywać zakupów tylko w określonym czasie, między godziną 10-tą, a 12-stą. Mamy poruszać się z maskami na twarzach oraz w rękawiczkach na dłoniach. Dlatego niemal w ogóle nie wychodzę z domu, najwyżej na niedługi czas, żeby pobiegać. Mam za to dużo czasu dla mojej dziewczyny i synka – Victora. Oczywiście kopiemy w piłkę i  „na okrągło” zabawa autkami, koparkami i autobusami. Atrakcją było, gdy wczoraj w trójkę rozpaliliśmy grilla w naszym przydomowym ogródku.

Sześć lat spędzonych w Polsce, w tym cztery w Bielsku-Białej, sprawiają że podobnie, jak J. Janovsky’ego, trudno postrzegać „Sanię” Bondara niczym tradycyjnie pojmowanego cudzoziemca. Nieplanowany „urlop” spędza z rodziną, ale z dala od Ojczyzny. Oleksandr Bondar: - Zgodnie z zaleceniem, z żoną i córką prawie w ogóle nie wychodzimy z domu. Jeśli, to opuszczamy dom na kilkanaście minut. Tak więc mnóstwo czasu spędzamy w domu. A tu ćwiczę sobie według otrzymanej od trenerów rozpiski – pompki, przysiady, „brzuszki”, wszystko co da się zrobić w domu. A poza tym filmy, filmy, filmy… Oglądamy wszystko, kino amerykańskie, ukraińskie, polskie. O, przedwczoraj obejrzeliśmy polski obraz – „Boże Ciało”. Wrażenia? Spoko! Wielkim kinomanem nie jestem, ale nominację do Oscara otrzymał chyba zasłużenie. A co z koronawirusem na Ukrainie? Dopiero w środę zostało zamknięte niemal wszystko, np. ruch kolejowy i autobusowy między miastami. Do miejskich autobusów nie może np. wsiąść więcej niż dziesięć osób. W sklepach, przynajmniej na razie, niczego nie brakuje. Z tego co do mnie dociera trudno szacować rzeczywistą skalę zachorowań na Ukrainie. Wszyscy narzekają, że jest stanowczo za mało testów, aby sprawdzić ilu ludzi jest rzeczywiście zarażonych.

Wyprawa do Kraju Kawy byłaby w tym czasie niesłychanym przedsięwzięciem logistycznym, stąd Alex Viana z rodziną na rozwój wydarzeń oczekuje w Bielsku-Białej. 22-latek nie ukrywa, że momentami nuda i sportowa „bezczynność” doskwiera… Alex Viana da Silveira Junior: - Nie ma nic roboty! Cała atrakcja to wyjście raz, dwa razy dziennie z moim synkiem – Lorenzo, na świeże powietrze, żeby pobiegać, pokopać w piłkę. „Szybkie” zakupy w pobliskim sklepie, a resztę czasu spędzamy z rodziną w mieszkaniu na zabawie z absorbującym dzieciakiem. Dopiero, gdy Lorenzo zasypia jest czas na video czy playstation. W Brazylii koronawirus jest o wiele mniej odczuwalny niż tutaj, w Europie. Pierwszy przypadek zarażenia odnotowano tuż po zakończeniu karnawału, pewnie za sprawą jakiegoś turysty… U nas w kraju mówi się o około trzystu zarażonych wirusem, głównie w okolicach Sao Paulo i Rio de Janeiro.

Dopiero od kilku miesięcy biało-zielone barwy mistrzów Polski przywdziewa Fin – Jani Korpela, który na wstępie dzieli się informacjami ze swojej ojczyzny. Jani Korpela: - Cóż, myślę, że epidemia dotyka cały kraj tak samo, szkoły, zakłady pracy, centra handlowe itp. Wszystko tam wkrótce będzie zamknięte. Finisz futsalowej ligi w Finlandii został zawieszony. Cóż, a ja teraz wykonuję zadane przez trenerów ćwiczenia w domu, staram się dbać o to, by być jak najlepiej przygotowanym. Plus jest taki, że playstation znów jest moim najbliższym „przyjacielem”.

W Bielsku-Białej czas spędza również II trener „rekordzistów”, szkoleniowiec klubowej, futsalowej młodzieży – Andrea Bucciol. To w końcu już od ponad dekady Jego miejsce na Ziemi. Rozmowa z naszym włoskim alllenatore już wkrótce.

TP/foto: PM