Futsal

Futsal | 19-01-20

Rekord II B-B - MTS Knurów 5:3 (1:0)

Cenne punkty gospodarzy po trudnym spotkaniu.

II Polska Liga Futsalu, gr. śląsko-opolska

Rekord II Bielsko-Biała - MTS Knurów 5:3 (1:0)

1:0 Groń (9. min.)

2:0 Tomko (22. min.)

3:0 Kozina (25. min.)

3:1 Kraska (31. min)

4:1 Węgrzyk (32. min., samobójcza)

4:2 Łaciok (33. min.)

4:3 Zabłocki (39. min.)

5:3 Wyroba (40. min.)

Rekord II: Burzej (Szumera) - Jampich, Wyroba, Kozina, Groń, Frączek, Antczak, Tomko, Kowalczyk, Wróblewski, Flaka

Zdecydowanie większa część meczu toczyła się na warunkach dyktowanych przez podopiecznych Andrei Bucciola. Poprzez drugoligową rywalizację włoski szkoleniowiec szykuje „rekordzistów” do dalszych kwalifikacji Młodzieżowych MP do lat 18-stu.

Pierwsza odsłona przyniosła tylko jednego gola, autorstwa Michała Gronia (na zdjęciu). Tak po prawdzie łup bramkowy biało-zielonych powinien być bardziej okazały, ale zawodziła skuteczność. Lepiej było po przerwie, bielszczanie nadal dobrze prezentując się na parkiecie pomału, acz konsekwentnie budowali swoją przewagę. Kiedy nasze rezerwy objęły prowadzenie 4:1 knurowianie postawili wszystko na jedną kartę. Gracze MTS-u narzucili walkę, nawet nie tyle wysoki pressing, co właśnie na walkę na pograniczu przepisów. Niestety nieroztropna młodzież chciała odpowiedzieć tym samym, co omal nie skończyło się podziałem punktów lub nawet porażką. – Silniejsi fizycznie goście chyba właśnie tego chcieli, takiej nerwowości na boisku – tłumaczy A. Bucciol. – Chłopcy są jeszcze mało doświadczeni. Czasami lepiej wybić piłkę na aut, niż wdawać się w niepotrzebne przepychanki. Dlatego ostatnie, trzy, cztery minuty były nerwowe – relacjonuje trener Rekordu II.

Konkluzja jest taka, póki bielszczanie koncentrowali się na futsalu, wynik układał się pomyślnie. Kiedy górę wzięły nerwy i emocje, zrodziły się problemy. Knurowianie zdobyli gola kontaktowego po uderzeniu z przedłużonego rzutu karnego. Co więcej, na 34. sekundy przed końcową syreną mieli identyczną okazję do wyrównania, ale na wysokości zadania stanął w bielskiej bramce Kacper Burzej. Na samym finiszu grający z „lotnym” bramkarzem goście stracili piłkę na połowie naszej drużyny, z zimną krwią Piotr Wyroba ulokował ją w opuszczonej bramce rywali.

TP/foto: PM