Futsal

Futsal | 30-09-19

Rekord B-B – Clearex Chorzów 6:3 (3:2)

Widowisko, jak się patrzy.

Rekord Bielsko-Biała – Clearex Chorzów 6:3 (3:2)

1:0 Budniak (6. min.)

2:0 Marek (8. min.)

3:0 Bondar (12. min.)

3:1 Mizgajski (15. min.)

3:2 Leszczak (16. min.)

3:3 Vakhula (32. min.)

4:3 Alex Viana (35. min.)

5:3 Surmiak (35. min.)

6:3 Marek (40. min.)

Rekord: Nawrat – Popławski, Bondar, Budniak, Marek, Janovsky, Kubik, Alex Viana, Surmiak, Korpela, Gąsior, Dudek, Pietyra, Iwanek

Mecze futsalowe nie trwają ani 15 minut, po których biało-zieloni mogliby się czuć zwycięzcami, ani nieco ponad 30 minut, po których chorzowianie doprowadzili do wyrównania. Mecz trwa 40 minut i na tym dystansie bielszczanie udowodnili swoją wyższość.

 Początek meczu znakomity w wykonaniu „rekordzistów”, którzy co rusz prezentowali ciekawe rozwiązania w ataku, dokumentując swą przewagę zdobyciem trzech bramek. Najpierw zespołowa akcja, a w jej końcowej sekwencji „solówka” Pawła Budniaka zakończona celnym strzałem. Drugie trafienie to od początku do końca zasługa Michała Marka, który poradził sobie w okolicy linii środkowej ze swoim „opiekunem” Maciejem Mizgajskim, wyszedł na pozycję sam na sam z Rafałem Krzyśką i piękną „podcinką” podwyższył rezultat spotkania. Z kolei trafienie Oleksandra Bondara to efekt skutecznie rozegranego tzw. stałego fragmentu gry, płaski strzał bielskiego Ukraińca, po którym piłka znalazła drogę do siatki. Przy stanie 3:0 w obrazie gry w zasadzie nic się nie zmieniło, na pewno nie było tak, że biało-zieloni osiedli na lurach, czy też „spuścili z tonu”.  Zmienił się jednak wynik – najpierw rykoszet po strzale M. Mizgajskiego i piłka wpadła do bramki nad bezradnym Bartłomiejem Nawratem, a następnie błąd w kryciu na trzecim metrze przed bramką pozwolił na zdobycie kontaktowej bramki przez Sebastiana Leszczaka. Choć w pierwszej części gry okazji, szczególnie pod chorzowską bramką, nie brakowało – m.in. Michał Kubik trafił w słupek, to do przerwy jednobramkowe prowadzenie gospodarzy.

Po zmianie stron mecz się wyrównał, podbudowani udaną końcówką pierwszej połowy przyjezdni za wszelką cenę starali się wyrównać. Z naszej strony najlepszą sytuację miał po podaniu Alexa Viany M. Kubik, ale świetną paradą popisał się R. Krzyśka. Clearex najbliżej pokonania bielskiego golkipera był w 29. minucie, po solowej akcji Adama Wędzonego i strzale Mariusza Segeta, piłkę na linii bramkowej zatrzymał interweniujący wślizgiem Alex Viana. Chorzowscy zawodnicy mocno protestowali, domagając się rzutu karnego za zagranie Brazylijczyka ręką. Sędziowie zdecydowali jednak inaczej. Jednakże gdyby nawet hipotetycznie przyjąć, że goście mieli rację, to trudno z faktu niepodyktowania rzutu karnego czynić „news dnia”. Po pierwsze rzut karny to jeszcze nie gol, po drugie do końca meczu pozostawało wówczas 11. minut, a nie sekund, które teoretycznie gwarantowałyby zdobycie jednego punktu, po trzecie zaś niespełna dwie minuty później chorzowianie wyrównali stan meczu, a i tak w końcowym rozrachunku na niewiele się to zdało. Na stratę wyrównującej bramki bielszczanie zareagowali bowiem fantastycznie. Znacznie przyśpieszyli swoje poczynania, co biorąc pod uwagę fazę meczu, na pewno fizycznie łatwe nie było. Na efekty nie czekaliśmy długo – rajd Alexa Viany, strzał po którym chorzowski golkiper chyba nawet nie zobaczył piłki – dopiero w bramce, rzut rożny w trójkącie O. Bondar, P. Budniak i Kamil Surmiak oraz „wisienka na torcie”, czyli bramka M. Marka zdobyta strzałem do pustej bramki po tym, jak bielski pivot przerzucił sobie piłkę nad dwoma rywalami.

Zasłużona w przekroju całego spotkania wygrana bielskiej drużyny, która jednak kosztowała zdecydowanie więcej starań niż mogło się wydawać po pierwszym kwadransie meczu.

MH/foto: Paweł Mruczek