Tym razem zwróciliśmy się do szkoleniowców seniorskich drużyn Rekordu, aby zechcieli wybrać ten jeden, najlepszy mecz swoich podopiecznych. Wybór okazał się nie lada wyzwaniem…

Po pięciu latach spędzonych na trenerskiej ławce „rekordzistów” przed najtrudniejszym wyborem stanął oczywiście Andrzej Szłapa. Jak tu wybrać jeden mecz z około 200-stu meczów, z których każdy miał większą lub mniejszą stawkę? – Dlatego wolałbym zacząć od tych, które uważam za najważniejsze dla mnie i dla klubu– klaruje szkoleniowiec futsalowych mistrzów Polski. – Tu naturalnie na czoło wysuwa się finałowy mecz sezonu sprzed trzech lat z Gattą. Oprawa, stawka spotkania, zaangażowanie chłopaków i niesamowita determinacja, mimo iż przegrywali 0:3, a finalnie wygraliśmy 9:5 – jak takiego meczu nie zapamiętać? Natomiast od strony taktycznej to na pewno nie był najlepszy mecz w naszym wykonaniu. Podobnie zresztą oceniam niesłychanie ważną potyczkę w Lidze Mistrzów z Rumunami z Timisoary. Zremisowaliśmy 1:1, co dało nam awans do Elite Round. Radość była olbrzymia, choć ja i zespół czuliśmy niedosyt z poziomu gry. Natomiast w kategorii „najlepszy mecz” zdecydowanie wymieniłbym starcie z Chorzowa, z jesieni 2016 roku, w którym pokonaliśmy gospodarzy 9:0. Sięgając do świeższych przykładów, bo z pierwszej rundy bieżącego sezonu, to zwróciłbym uwagę na świetną realizację założeń taktycznych oraz doskonałe tempo wygranego 10:0 meczu z Lesznem, czy 9:0 wywiezione z Lubawy. Oba spotkania bardzo dobrze się oglądało. A już całkiem inną kategorią, meczem z jeszcze innej półki, była konfrontacja w Elite Round z Barceloną (na zdjęciu poniżej). Może nie do końca stosowne jest mówić przy tej konwencji o porażce 1:3, ale o dyscyplinie taktycznej i determinacji chłopaków muszę wspomnieć. Udowodniliśmy, że z europejskimi tuzami da się grać! I tylko momenty dekoncentracji sprawiły, że nie osiągnęliśmy w tym meczu lepszego rezultatu. Kto jednak pamięta wyniki i obraz sparingów z ekipą z Katalonii rozegranych kilka miesięcy wcześniej, ten doceni to późniejsze spotkanie. Wyciągnęliśmy wnioski z otrzymanych wcześniej lekcji – kończy A. Szłapa.  

Z długotrwałej chwili głębokiego namysłu oraz toczonej nieśpiesznie narracji, wyszło że przed równie trudnym dylematem stanął pracujący raptem od kilku miesięcy z biało-zielonymi Dariusz MrózekTo był sam początek rundy jesiennej sezonu 2014/15 i równocześnie początki mojej pracy z trzecioligowymi rezerwami Podbeskidzia – „cofa” swój trenerski film szkoleniowiec. - Przyjechał do nas, a dokładnie na stadion przy Młyńskiej, jeden z głównych pretendentów do awansu – Odra Opole. Wygraliśmy 4:0, składem opartym niemal wyłącznie na młodzieżowcach. Cały „zrzut” z pierwszego zespołu to byli dwaj zawodnicy – Idrissa Cisse i Wojciech Okińczyc, którzy zmienili się w przerwie spotkania. Nie mogę również nie wspomnieć o meczu z tej samej rundy z Grunwaldem Ruda Śląska. Już sam wynik – 6:6, mówi wiele o tamtym spotkaniu. (śmiech) Z detali pamiętam, że trzy gole strzelił dla nas Bartek Śpiączka oraz to, że prowadziliśmy już 6:4. A z bardziej współczesnych wydarzeń, to z pewnością wygrana Podhala 5:1 z Siarką Tarnobrzeg. Z konieczności przesunąłem wtedy naszego środkowego obrońcę – Damiana Lepiarza na pozycję „numer 9”, co poskutkowało jego trzema trafieniami. No i nie zapominam o wygranej Rekordu z zielonogórską Lechią 2:1, moim jedynym dotąd oficjalnym spotkaniu. Konrad Kareta zachował się w końcówce meczu, niczym rasowy napastnik. Zapewnił nam zwycięstwo i wielką radość (na górnym zdjęciu), a mnie udany debiut w Rekordzie, co z pewnością pozostanie na zawsze w mojej pamięci…

Nam z kolei pozwala na nadanie trenerowi biało-zielonych ksywki „Mr 100%”. I niech tak pozostanie jak najdłużej…

Z podobnym problemem, co szkoleniowiec futbolistów, „zderzył się” prowadzący żeńską ekipę – Marcin TrzebuniakTrudno mi dokonać wyboru jednego spotkania – tłumaczy się na wstępie trener „rekordzistek”. – Na pewno za grę naszych dziewczyn w drugiej połowie wymieniłbym potyczkę z SWD Wodzisław Śląski. Przegrywaliśmy 0:3, a po emocjonującym finiszu wygraliśmy 4:3. Zresztą nie tak dawno obejrzałem sobie raz jeszcze zapis wideo z tego meczu, właśnie ze względu na ostatnie minuty. Wyróżniłbym także nasze spotkanie z ROW-em, które wprawdzie przegraliśmy 1:2, ale było widowiskiem dobrym jakościowo. Nasi kibice w superlatywach mówili o naszym, pierwszoligowym debiucie z Sokołem Kolbuszowa, wygranym 4:0. I trudno się z nimi, z ich opiniami, nie zgodzić. W pamięci mam także nasz ostatni, ligowy mecz jesieni, czyli zwycięstwo 6:1 ze Spartą Daleszyce. I nawet nie w tym rzecz, że wysoko ograliśmy outsidera, ale o dojrzałość w grze, jaką zademonstrowały dziewczęta. Taki Rekord chciałbym widzieć na boisku zawsze. Ale na „mega-mecz” w naszym wydaniu wciąż czekam, oby to było jak najprędzej.

Czego wszystkim trenerom, ich podopiecznym oraz kibicom serdecznie życzymy.

Rekord Bielsko-Biała - SWD Wodzisław Śląski

TP/foto: PM i MŁ