Tradycji stało się zadość, biało-zieloni futboliści zmierzyli się z futsalowymi mistrzami kraju!

Rekord Bielsko-Biała (III liga) – Rekord Bielsko-Biała (Futsal Ekstraklasa) 5:1 (3:0) grano 2 x 35 minut

1:0 Wróbel (2. min.)

2:0 Wróbel (7. min.)

3:0 Wróbel (27. min.)

3:1 Janovsky (45. min.)

4:1 Wróblewski (49. min.)

5:1 Sobik (65. min.)

Rekord (III liga): Kucharski – Żołna, Rucki, Maciej Marek, Caputa, Kozina, Wyroba, Czernek, Czaicki, Gleń, Wróbel oraz Jampich, Kareta, Waliczek, Wróblewski, Madzia, Szymański, Nowotnik, Sobik, Guzdek

Rekord (FE): Burzej – Gąsior, Janovsy, Dudek, Alex Viana, Kubik, Surmiak, Michał Marek, testowany zawodnik, Nawrat oraz Szłapa, P. Szymura, Kania, Biel

Oba zespoły stworzyły atrakcyjne dla kibiców widowisko. Bramkowe akcje w większości były bardzo efektowne, gracze po obu stronach nie stronili od technicznych fajerwerków, a i męskich starć nie unikali.

Trzecioligowcy wygrali zasłużenie, choć może w zbyt wysokich – z perspektywy futsalowców – rozmiarach. Skutecznością zaimponował Marcin Wróbel, który po kliku tygodniach „snajperskiego milczenia”, ustrzelił hat-tricka. Widać było, że trawiaste boisko jest dla graczy Piotra Jaroszka naturalnym środowiskiem. Jakby nie spojrzeć, rozmiary placu gry, nie mogły sprzyjać futsalowym mistrzom Polski. No i największy atut biało-zielonych futbolistów – długość ławki rezerwowych. Piotr Jaroszek miał luksus zagrania niemal na tzw. pełne dwa składy. W ekipie Andrzeja Szłapy dostrzegalny był brak Pawła Budniaka i Artura Popławskiego (kłopoty zdrowotne), Oleksandra Bondara (względy rodzinne) oraz przebywających na zgrupowaniu kadry do lat 19-stu – Krzysztofa Iwanka i Patryka Pietyry. Mimo ubytków kadrowych futsalowi „rekordziści” nadrabiali chytrością działań (Jan Janovsky), nieustępliwością (Jani Korpela), zaangażowaniem (Michał Kubik) i ofiarnością (Jan Dudek). Na przeważające siły rywala było to jednak za mało, symboliczna „Krata Prezesa” trafiła w ręce kapitana III-ligowców – Dariusza Ruckiego. Z ciekawostek personalnych warto odnotować jeszcze braterski pojedynek Michała i Macieja Marków, po raz pierwszy stanęli po przeciwnych stronach umownej barykady.

Nie bez znaczenia dla końcowego rezultatu były także dwa fakty – wobec zmiany terminu ligowego meczu z Ruchem, większa część piłkarzy miała wolny weekend. W tym samym czasie futsalowcy kończyli wyczerpujące zgrupowanie w Dadaju. Wynik jednakże, jak to mówią – poszedł w świat. I właśnie dlatego mamy przeczucie graniczące z pewnością, że tym razem, w tym sezonie, futsalowcy „nie odpuszczą” możliwości rewanżu na parkiecie hali przy Startowej 13.

TP/foto: PM